Żeglarze przeciw władzy ludowej
Życiorys Autora ma cechy wspólne z historią polskiego jachtingu: emocje, przygody, cenzura i brawurowa żegluga po morzach i oceanach. Mając 21 lat zorganizował w 1957 r. eskapadę „Tratwą przez Bałtyk”, choć – jak sam pisze – „ze stopniem sternika klasy III mógł co najwyżej prowadzić Słonkę po Mazurach”. Spotkało się to z oporem władz, wszak po drugiej stronie Morza Bałtyckiego leżało wrogie, kapitalistyczne państwo, a jednak na przekór presji Polskiego Związku Żeglarskiego Urbańczyk wraz z załogą dobił do brzegów Szwecji. Jakież było zdziwienie nie tylko Skandynawów, ale i Polaków-emigrantów (którzy zrelacjonowali wydarzenie w Radiu Wolna Europa), gdy na obcej ziemi załoga oświadczyła, że… wraca do Polski.
Urbańczyk jest też autorem dziesiątek artykułów i wielu książek o żeglarstwie, a więc biorąc do ręki „A jednak żeglowaliśmy…” mamy pewność, że lektura przysporzy nam rzetelnej wiedzy.
Historia Polski widziana z jachtu
Warta uwagi jest sama konstrukcja pracy, bowiem podział treści na cztery główne części gwarantuje przejrzystość nawet dla osób nieobeznanych z tematami żeglarskimi:
-
Kronika żeglarstwa polskiego 1945–1989.
-
Nadzór nad żeglarstwem.
-
Zagadnienia wybrane (rusyfikacja środowiska morskiego, indoktrynacja, funkcje sportu w systemie komunistycznym, fałszowanie historii, żeglarze „państwowi” i pozostali).
-
Zagadnienia szczególne (tu o agenturze, przemycie, wywiadzie PRL, spektakularnych ucieczkach a także porwaniach).
Żeglarstwo polskie zaczęło się samorzutnie odradzać po II wojnie światowej, lecz dość szybko zostało spacyfikowane przez władze stalinowskie. Gdy w 1946 r. „prezydent” Bolesław Bierut nagradzał uczestników konspiracyjnych (!) regat z 1943 r. jednemu z nich, Kazimierzowi Leskiemu, nie mógł wręczyć pamiątkowego medalu, gdyż ten znajdował się w więzieniu za służbę w Armii Krajowej….
Autor przejmująco opisuje jak sport kojarzący się zwłaszcza z wolnością trafiał pod absurdalną kontrolę bezpieki i Wojsk Ochrony Pogranicza. I tak np. w 1949 r. na trasie Gdynia-Władysławowo odbyły się regaty, których pilnowały okręty wojenne… Jak udowadnia Urbańczyk kontrola nie ograniczała się tylko do fizycznej obecności funkcjoniaruszy, ale – co gorsza – tkwiła też w literaturze, stopniach, stowarzyszeniach, tajnych współpracownikach UB i SB.
Odkłamana historia
Bolesław Bierut nie mógł wręczyć Kazimierzowi Leskiemu pamiątkowego medalu, gdyż ten... siedział w więzieniu za służbę w Armii KrajowejPolski Październik przyniósł tu pewną poprawę, ale powołany w 1957 r. Polski Związek Żeglarski pełnił rolę bardziej ograniczającą niż pomagającą wilkom morskim. Na ogromną skalę zaczęła się indoktrynacja poprzez odpowiednie odznaczenia, kwestie członkostwa i zezwolenia na żeglugę. Ilustruje to przykład wykreowanego bohaterstwa Leonida Teligi, jakoby pierwszego polskiego żeglarza, który samotnie przepłynął ocean i opłynął glob. Urbańczyk jasno wykazuje podobne zasługi wcześniejszych, np. przedwojennych polskich żeglarzy jak rejs Erwina Webera z 1937 r., zupełnie przemilczane przez PRL-owską literaturę przedmiotu. Autor przedstawia życiorys Teligi, daleki od oficjalnego brzmienia: przyszły bohater żeglarstwa przeszedł na służbę Sowietów już w 1939 r., a jego powiązania z przedstawicielami ZSRS w czasie służby u gen. Andersa zdają się jasno wskazywać na kulisy jego popularności. Na kartach książki spotykamy jednak także i pozytywne postacie polskiego jachtingu, które nie dały się złamać bezpiece i żeglowały mimo trudności i bojkotu ze strony władz.
Niekiedy fragmenty książki czyta się jak literaturę sensacyjną, np. gdy mowa jest o próbie porwania Jana Nowaka-Jeziorańskiego podczas Festiwalu Światowej Federacji Młodzieży Demokratycznej w Helsinkach (1962 r.). Urbańczyk korzysta z szerokich zasobów źródłowych, od archiwów IPN, przez istniejącą literaturę aż po zebrane przez siebie wspomnienia uczestników wydarzeń. Rola Autora podniesiona jest tu do rangi śledczego, który stylem podobnym do Wiktora Suworowa odkrywa kolejne tajemnice polskiego żeglarstwa i sekrety bezpieki, próbującej usidlić pasjonatów morza.
Jakub Maciejewski
Andrzej Urbańczyk, A jednak żeglowaliśmy. Jachting polski w latach 1945–1989, Kraków 2013, ss. 364.
Książka zawiera 30 stron zdjęć, ilustracji oraz map!