Różewicz: zawsze miałem chęć gdzieś się schować i zostać świętym…

24 kwietnia 2014 r. zmarł Tadeusz Różewicz. W najnowszej książce ARCANÓW prof. Maciej Urbanowski opisał przyjaźń poety z Jerzym Nowosielskim, a także jego refleksje dotyczące wiary. Publikujemy fragment „Romansu z Polską”:
24.04.2014 14:59

(…)

Poznali się w roku 1945. Urodzeni na początku lat 20. XX wieku, należeli do ukształtowanego przez doświadczenie II wojny pokolenia Kolumbów. Dzielili z tym pokoleniem specyficzny katastrofizm i – jak zauważa znakomitym wstępie do omawianego tomu Krystyna Czerni – podszyte rodzajem manicheizmu porażenie istnieniem zła w świecie. Wspólny obu artystom był też krytyczny stosunek do tradycji narodowej, zwłaszcza romantycznej, jak i dystans wobec katolicyzmu, a szerzej wobec religijnych ortodoksji. Czuli się samotnikami, outsiderami. Jako artyści związali się w młodości z szeroko rozumianą awangardą. W wierszach Różewicza i obrazach Nowosielskiego krytycy znajdowali podobną stylistyczną powściągliwość i „wstyd uczuć”, skłonność do prostoty i operowania skrótem. Obaj się nawzajem lubili i cenili. Poeta wielokrotnie zaświadczał o swej fascynacji malarstwem i osobowością Nowosielskiego, dedykował mu kilka wierszy, napisał o jego obrazach wnikliwy esej. Mniej skory do pochwał był Nowosielski, ale i on w liście z roku 1970 pisał do Różewicza: „Jakby dopiero teraz zobaczyłem, jak piękne masz poezje”.

(…) Ostentacyjnie, trochę autoironicznie, odmalowuje też w tych listach Różewicz zwyczajność swego życia. „Kończę moje pisanie – pisze dowcipnie w roku 1972 – bo zbliża się przestrzegana u nas po «drobnomieszczańsku» godzina obiadu. Nie tylko listy, ale nawet natchnione poematy i sztuki przerywa się… na dźwięk garnków i talerzy z kuchni (nie jest się żadnym Rilkem czy Witkacym, szaleńcem awangardowym itd., jest się drobnym wyrobnikiem słowa pozbawionym fantazji i słów)”. Rok później dodaje autoironicznie: „moją tragedią jest to, że jestem zbyt zdrowy, normalny, naturalny. Lubię kiełbasę, kiszkę z kapustą, grochówkę – żadnych pigułków mi nie trza”. „Wydaje mi się, że nie powiedzieliśmy sobie rzeczy najważniejszych”, napisze Różewicz w roku 1977.

Jest w takich wyznaniach coś z autokreacji, ale swoistej pedagogiki, bo Różewicza niepokoił „niezdrowy” tryb życia Nowosielskiego, zwłaszcza jego problemy z alkoholem. Stąd kierowane do malarza „listy pasterskie”, pełne życzliwych porad i ostrzeżeń, będących zarazem wzruszającym dowodem troski, a nawet czułości wobec przyjaciela.

Zwraca uwagę manifestacyjna niemal nieobecność w tej korespondencji uwag odnoszących się do świata współczesnego, zwłaszcza do wydarzeń politycznych. Nowosielski wspomni dymisję prezydenta Francji de Gaulle’a w roku 1969 tylko dlatego, iż boi się, że zaszkodzi to jego paryskiej wystawie. Różewicz zdaje się nie dostrzegać Marca 1968, Grudnia 1970, czy nawet odzyskania przez Polskę niepodległości w roku 1989. W końcu sierpnia 1980 roku wypytuje Nowosielskiego, jak przygotować się do wycieczki do Grecji, o ówczesnych strajkach wspomina na marginesie jednym krótkim zdaniem. Ani słowa o „Solidarności” czy stanie wojennym! W grudniu roku 1980 Różewicz jakby tłumacząc to désintéressement dla spraw publicznych napisze: „wobec sytuacji w kraju i na świecie jakieś «rodzinne» sprawy w jednym małym domku mogą się wydać nieważne… ale Poeci to taka dziwna rasa […], że dla nich jedna łza jest równie ważna jako morze łez, a jeden uśmiech jak śmiech całej wielkiej sali (lub stadionu)”.

Więc nie polityka i nie to, co publiczne jest tematem tych listów, ale raczej co wieczne lub prywatne, jednostkowe. Przede wszystkim oczywiście sztuka, o której najciekawiej wypowiada się Nowosielski, coraz mocniej dystansując się wobec sztuki sobie współczesnej. W roku 1964, pod wpływem lektury „genialnych” neoplatońskich tekstów o sztuce zauważy: „Cała nasza «t e o r i a» sztuki jako specyficznej aktywności człowieka, wyodrębnionej i wyobcowanej z innych jego czynności, choruje na niedomagania, niemożność zadawania bardzo prostych i bardzo zasadniczych pytań”. W roku 1992 wyzna:

Myślę czasem, że stary Sokorski miał rację. Istnieje coś takiego jak «formalizm». Jest to choroba bardzo mocna i podstępnie tkwiąca w człowieku-artyście. Na to najlepiej czytać stare teksty – z czasów, kiedy jeszcze umieli pisać, lub oglądać stare obrazy, z czasów, kiedy jeszcze umieli malować.

 Głos Nowosielskiego rozbrzmiewa jednak w tych listach dość rzadko, częściej Różewiczowi odpowiada jego żona. Jak się zresztą wydaje oraz inaczej niż na przykład w korespondencji Mrożka do Skalmowskiego czy Bobkowskiego do Giedroycia, listy nie służyły obu artystom do wymiany myśli czy prowadzenia zasadniczych sporów. Były raczej  czymś w rodzaju sygnałów istnienia i swego rodzaju wstępem do rozmów toczonych przez Różewicza z Nowosielskim w czasie spotkań w Krakowie, rzadziej we Wrocławiu. O tym, że takie rozmowy, często „istotne”, były dowiadujemy się czasem z listów, jak wtedy gdy Różewicz przypomina Nowosielskiemu, iż ten zarzucił mu kiedyś pychę. Dlatego też nad całą tą korespondencją unosi się cień niedopowiedzenia, z czego zdają sobie sprawę też obaj artyści. „Wydaje mi się, że nie powiedzieliśmy sobie rzeczy najważniejszych”, napisze Różewicz w roku 1977.

Krystyna Czerni tłumaczy niesłabnącą fascynacją autora Niepokoju Nowosielskim miłością do malarstwa w ogóle, poniekąd naturalną w przypadku, kto studiował w młodości historię sztuki i w kogo twórczości malarstwo odgrywało tak ważną rolę. Wraca zresztą w tych listach kilkakrotnie westchnienie Różewicza, że chciałby być malarzem.

Jego fascynacja Nowosielskim jest jednak o tyle intrygująca, iż ten ostatni co najmniej od lat 60. XX wieku  podkreślał związki sztuki z sacrum. Twierdził, że sztuka w jakimś sensie jest tożsama z sacrum i że poza obszarem sacrum sztuka przestaje być sobą, co oczywiście znajdowało swój wyraz w tworzonych przezeń  obrazy, wyraźnie inspirowanych sztuką ikony i nieortodoksyjnie interpretowaną teologią wschodniego chrześcijaństwa. Inaczej wyglądała, zwłaszcza w latach 60. i 70., sytuacja Różewicza, autora pamiętnych słów „pamięć żywych umarła i wiara” z wiersza Róża (z tomu Niepokój) oraz „nie wierzę tak otwarcie/głęboko/jak głęboko wierzyła moja matka” z Ciernia (z tomu Regio). To między innymi  z tego powodu był on postrzegany przez krytykę jako nihilista, materialista, czy nawet ateista. Poeta był doskonale tego świadom określając się w listach do Nowosielskiego na przykład mianem ateisty, ale biorąc to i podobne mu określenia w znamienny cudzysłów. Jak wtedy gdy donosił Nowosielskiemu z Austrii w roku 1966: „Jak na «ateistę» przystało, spędziłem wiele godzin w świątyniach (gotyk, barok)”, „Jak na «ateistę» przystało, spędziłem wiele godzin w świątyniach (gotyk, barok)” albo gdy wspominając wykład malarza we Wrocławiu pisał: „dla mnie jako człowieka uprawiającego – na swój sposób – «sztukę», a przy tym «niewierzącego» temat jest podwójnie interesujący”. Charakterystyczna jest też sakralna leksyka jego listów, nie zawsze ironiczna. Stąd zaskakujące wyznanie Różewicz w jednym z listów z roku 1964.: „ […] zawsze miałem chęć gdzieś się schować i zostać świętym… i czasem myślę, że już kiedyś trochę byłem… ale to wszystko się rozłazi […]”.

Różewicza Nowosielski intrygował chyba przede wszystkim jako ktoś kto z racji swej religijności jest odeń odmienny i ta odmienność go pociągała, budziła podziw, a czasem wręcz swoisty kompleks niższości. Jak chociażby wtedy, gdy w przeddzień wigilii Bożego Narodzenia 1965 roku Różewicz pisał do przyjaciela:

Serce moje kończy ten rok w stanie złego zniecierpliwienia. Tak jakby chciało przyspieszyć „dobrą nowinę”, która pewnie nigdy nie przyjdzie. Albo jest, dzieje się ciągle i teraz – jak to ty, Jurku, pewnie myślisz. Twoja cierpliwości w oczekiwaniu jest dla mnie zawsze zagadką. A może wynika ona z tego, że do Ciebie nic nie musi przychodzić, bo ty jesteś w tym zanurzony?

Kilka lat później poeta wyznawał Nowosielskiemu: „[…] wydajesz mi się tak pięknie zrównoważony – kiedy pracujesz nad swoimi ikonostasami i obrazami”.  Wieść, iż artysta namalował „piękną twarz Chrystusa”, komentował z goryczą: „[…] i ja, nieszczęśliwy, pomyślałem, że produkuję obrzydliwe śmieci, diabelskie jakieś «farfocle»”.

Podziwiając Nowosielskiego, nazywając go Ojcem Duchownym, Mistrzem i Panem, Różewicz utwierdzał się przecież w swojej odmienności, czytaj: rozdarciu, o którym pisał nieco żartobliwie, ale i nie bez smutku w roku 1978: „nędzna moja dusza ateisty wikła się między wiejską kiełbasą i mistyką”. Wcześniej, już w tonacji serio, w niezwykłym liście-wierszu z 2 lipca 1977 przeciwstawiał Nowosielskiego pokrywającego świętymi postaciami mury kaplic, kościołów i cerkwi sobie samemu, piszącemu wiersze „na piasku” i budującemu „freski na ścianach powietrza”.

Najwyraźniej ta odmienność między obu artystami doszła do głosu przy okazji Białego małżeństwa, „psychoanalitycznego dramatu o seksie” 

zajrzyjdoksiegarni_120

(określenie Drewnowskiego), z roku 1974, który m. in. z racji sposobu potraktowania symboliki chrześcijańskiej wzbudził ogromne kontrowersje i doczekał się nawet potępienia z ust prymasa Wyszyńskiego. Książkową edycję dramatu miał ilustrować Nowosielski, po trosze chyba i jako autor subtelnych, wyrafinowanych aktów kobiecych. Malarz przeczytał Białe małżeństwo po podpisaniu umowy z Wydawnictwem Literackim i uznał, iż nie może wywiązać się z tego zadania. Tłumaczył się z tej decyzji przyjacielowi w obszernym liście z 22 listopada 1974 roku. Chwaląc sztukę równocześnie nie zgadzał się na sposób potraktowania w nim chrześcijaństwa: „[…] ja s u b i e k t y w n i e posiadam pewne doświadczenie wewnętrzne i przeżycia wewnętrzne związane z takimi sprawami jak krzyż, eucharystia, symbole Ś[w]. Mikołaja, które uniemożliwiają mi w s p ó ł d z i a ł a n i e  a r t y s t y c z n e z tego rodzaju sztuką.” Nowosielski podkreślał też odmienność traktowania erotyki przez siebie i Różewicza. Widzeniu ludzkiej seksualności w „prawdzie upadku” i na „najniższym poziomie świadomości i przeżycia”, jak to jego zdaniem czynił autor Białego małżeństwa,przeciwstawiał przywracanie sensu metafizycznego „najbardziej infernalnym elementom Erosa”.

Ten intrygujący list ten pozostał jednak bez konsekwencji – Różewicz nie rozwijał tego wątku. Sprawę pewnie wyjaśniła rozmowa telefoniczna
, może osobiste spotkanie, albo też poeta nie chciał zadrażniać sytuacji i narażać na szwank przyjaźni? W każdym razie Nowosielski nie ilustrował Białego małżeństwa.

Obaj artyści zresztą doskonale sobie zdawali sprawę ze swej odmienności i tego, iż to ona stanowi istotę ich związku. Sam Różewicz jeszcze w roku 1970 trzeźwo acz nie bez smutku zauważał: „Pisanie do Ciebie wydaje mi się środkiem leczniczym. Jest to oczywiście złudzenie… to są przygody dwóch facetów: ślepego i kulawego, którzy sobie (chcą) pomagają w «wędrówce»”. Ja ciągle powtarzam, że wiara jest niezwykłą łaską. Kto jest nią obdarzony, jest człowiekiem szczęśliwym. To w ogóle nie jest takie proste.”

W zamykającej tom rozmowie Różewicz opowiadając o swojej przyjaźni z Nowosielskim wraca raz jeszcze do najważniejszego w niej „tematu” wiary. Przytoczone przez Krystynę Czerni słowa Marii Janion, iż nie wierzy on jakoby w zmartwychwstanie, poeta komentuje z sarkazmem: „Co za tryumf!”, i dodaje: „Ja ciągle powtarzam, że wiara jest niezwykłą łaską. Kto jest nią obdarzony, jest człowiekiem szczęśliwym. To w ogóle nie jest takie proste.”

„To” – czyli wiara. Po lekturze tych listów lepiej to rozumiemy. Inaczej też chyba czytamy „ikony” Nowosielskiego i „diabelskie farfocle” Różewicza. 

 

2_650


Ostatnie wiadomości z tego działu

Nowość! Henryk Głębocki "Fatalna sprawa. Kwestia polska w rosyjskiej myśli, propagandzie i debatach politycznych epoki Wielkich Reform 1856-1866".

Nowość Wydawnictwa ARCANA i Instytutu Studiów Politycznych PAN!

Nowość! Krzysztof Tyszka-Drozdowski ,,Forma Rzymska. Myśl Charlesa Maurrasa".

Nowość! Jakub Polit ,,Polityka zagraniczna Republiki Chińskiej 1911-1949"!

Komentarze (1)
Twój nick:
Kod z obrazka:


Evita
24.04.2014 18:04
Wieczny odpoczynek Poecie....Był wybitny,a Jego wiersze wraz z tym , jak nabierał lat,stawały się młode, podążał z duchem czasu.Był wnikliwym obserwatorem naszej rzeczywistosci, nie zawsze był z niej dumny.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.