Romans z Polską

Moda idzie w zupełnie przeciwną stronę – polskość, wspólnota, wiara, to już zdaje się być nieaktualne, a przede wszystkim nieatrakcyjne estetycznie, intelektualnie słabe, prymitywne. Nic bardziej błędnego – a najlepiej przekonać się o tym czytając „Romans z Polską”.
24.04.2014 23:20

I przywiązany do tradycyjnych wartości czytelnik literatury pięknej otrzymuje w jednym tomie całą moc twórczą pisarstwa polskiego ostatniego stulecia. Kilkadziesiąt artykułów poświęconcyh polskiej literaturze współczesnej to rzecz mocna i burzliwa – jak zresztą na romans przystało. Urbanowski z jednej strony wydobywa z niepamięci Eugeniusza Małaczewskiego, ledwie dwudziestolatka, zmarłego przedwcześnie w 1922 r., który wygrywał pean na cześć polskości, która jawi się tutaj [w jego opowiadaniach – red.] raz jako źródło życiowej tężyzny, raz jako poetycka wizja, porównywana do niesionego na bagnetach cudownego motyla. Nie, dla Małaczewskiego Polska nie była „odzyskanym śmietnikiem”. Zatem autor „Romansu” podejmuje słowną szermierkę nie tylko z współczesnymi zblazowanymi krytykami patriotycznego pisarstwa – a zobaczymy wyniki tych zwarć w polemikach z Andrzejem Horubałą – ale też kwestionuje Kaden-Bandrowskiego opinie o niepodległości jako nie tak znowu wielkiej wartości.

Urbanowski nie wybiera łatwej ścieżki krytykanctwa. Nie obśmiewa, nie szydzi, nie boi się tematów trudnych i zohydzanych – tak jest na przykład przy omawianiu poezji smoleńskiej, którą Autor wydobywa w najlepsze strofy zrodzone pod wpływem traumy, kiedy 10 kwietnia 2010 roku, dramat smoleński, zburzył ten idylliczny nastrój. Był wstrząsem dla Polaków. Musiał być też wstrząsem dla polskich poetów. Ich reakcja na to, co wydarzyło się tamtego dnia w Smoleńsku była czymś naturalnym w świetle naszej tradycji literackiej, ale też zaskakującym w kontekście tego, co dominowało w literaturze III RP. Nasza poezja, chciałoby się powiedzieć: na szczęście, towarzyszyła tym wydarzeniom. Była ich świadkiem, komentatorem i uczestnikiem. Była znów niczym Antygona grzebiąca swoich umarłych, pomagała nam przezwyciężyć rozpacz, ból i zrozumieć tajemnicę tego, co stało 10 kwietnia. Bo przecież jeśli mówić o literaturze, to jakże nie wspomnieć o poezji! Zatem w książce odnajdujemy nie tylko omówienie poezji Wojciecha Wencla, ale też Wojciecha Kudyby, Stanisława Chyczyńskiego, Krzysztofa Koehlera, Kazimierza Nowosielskiego czy Artura Nowaczewskiego. Ilu czytelników potrafiło wcześniej wydobyć ze współczesnej poezji polskiej tylu znakomitych autorów?

Autor „Romansu z Polską” często wskazuje na polską literaturę głęboko zanurzoną we współczesności. Przytacza i omawia twórczość literacką Bronisława Wildsteina, Rafała Ziemkiewicza, a także Jarosława Marka Rymkiewicza. Ten ostatni zresztą wart jest wielokrotnego cytowania, skoro sam chce poruszyć Polaków, że przypomnę sławną rozmowę Rymkiewicza z Joanną Lichocką z roku 2007. Mówiąc, iż Kaczyński obudził Polskę do istnienia, pisarz posłużył się szczególnym obrazem: słodko śpiący białowieski żubr ugryziony przez premiera w d… „podniósł głowę, potrząsnął rogami, ryknął i popędził”. W innym wywiadzie porówna Rosję do zranionego niedźwiedzia, który pozostawił w Polsce śmierdzące odchody, a z nich wylęgły się robaki i „oblazły zwłoki Polski”Charakterystyczny był tu i gest uznania dla polityka ośmieszanego przez znaczącą część polskich „elit”, jak Rymkiewicz czyli uparte wzywanie Polaków do istnienia i dowcipny koncept oraz dosadny język, w jakim to uznanie znalazło wyraz. Rymkiewicz lubi zresztą ubarwiać swe polityczne wywody metaforyką zwierzęcą. W innym wywiadzie porówna Rosję do zranionego niedźwiedzia, który pozostawił w Polsce śmierdzące odchody, a z nich wylęgły się robaki i „oblazły zwłoki Polski”.

I jest to w jakiś sposób charakterystyczne dla „Romansu…”, że obok spraw wielkich i podniosłych natykamy się czasem na gorycz, naturalizm czy małość. Uderzające są opisy korespondencji Jana Lechonia z Mieczysławem Grydzewskim,zajrzyjdoksiegarni_120 w której niepozorna wymiana listów kończy się samobójstwem jednego z przyjaciół, gdy drugiemu nic nie wskazuje na tak dramatyczny stan poety. Zresztą omówienie korespondencji najważniejszych nazwisk polskiej literatury stanowi pokaźną część tomu – odnajdujemy tu i Tadeusza Różewicza, Jerzego Nowosielskiego, Sławomira Mrożka, czy wspomnianego Jana Lechonia. Podobnie z pamiętnikarstwem i dziennikami, czy też kreśleniem sylwetek przez profesora Urbanowskiego – doświadczamy wraz z autorem tragedii biografii Janusza Krasińskiego, z ukłuciem żalu obserwujemy tendencje kolaboranckie u Alfreda Szklarskiego, piszącego w czasie okupacji opowiadania dla niemieckich gadzinówek…

Stanowczo, romansowanie z Polską to też przywracanie wiary w wartość jej kultury, poezji i literatury, a u Urbanowskiego jest to romansowanie płomienne, ale i rycerskie zarazem. Bo Autor z przekonaniem broni literatury polskiej wskazując jej naciekawsze szlaki ostatnich dekad…

Jakub Augustyn Maciejewski


Ostatnie wiadomości z tego działu

Konserwatywne książki: Przebudzenie Polaków

Recenzje „Pism” Konińskiego i „Cienia Lucyfera” w miesięcznikach historycznych

Jak dorastało niechciane dziecko III RP?

Jak być dumnym z polskości

Komentarze (0)
Twój nick:
Kod z obrazka:



Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.