Rady i uwagi. Roger Scruton (1995 r.)

Kontynuujemy wakacyjne publikowanie dawnych tekstów z Dwumiesięcznika ARCANA, niedostępnych do tej pory w internecie, często zapomnianych, a wciąż aktualnych. Teraz zachęcamy do lektury wywiadu Prof. Nowaka z Rogerem Scrutonem, angielskim konserwatystą, który opowiada o swojej recepcie na zmagania z lewicą.

19.07.2011 12:48

[ARCANA]: Czy uważa Pan, że metoda walki z lewicowymi przesądami, jaką Pan obrał — praca edukacyjna na uniwersytecie, pisanie książek i artykułów, próba wprowadzania ich dostępnymi kanałami w obieg publicznej debaty — jest wystarczająca do odniesienia sukcesu w tej walce? Lewica ma skłonność do mobilizowania ludzi do swych idei środkami politycznymi, do posiłkowania się wsparciem administracyjnym (czy policyjnym wręcz często) w walce o „rząd dusz” i o rządy po prostu. Konserwatyzm zdaje się sięgać mniej chętnie do tych metod, skupiając się na sferze edukacyjnej właśnie. Czy to rzeczywiście wystarczy?

Roger Scruton: Nie, z pewnością nie. We współczesnym świecie wszystkie formy tradycyjnego porządku są w oczywisty sposób zagrożone. To znana od dawna, od czasów Burke'a teza; na początku tego wieku przypomniał ją szczególnie stanowczo Weber: tradycyjne formy porządku mają tendencję do ustępowania miejsca legalno-racjonalnym (wedle jego terminologii) formom. Świadkami tej tendencji byliśmy w ciągu całego XX wieku. By utrzymać owe tradycyjne formy porządku przy życiu, z pewnością nie wystarczy pisać tylko książki o nich. Trzeba przede wszystkim pokazywać ludziom przykłady, dawać przykłady, jak tradycyjne instytucje mogą się odradzać. Trzeba także oczywiście wywierać wpływ na proces polityczny, by zapewnić miejsce dla wzrostu owych instytucji, by ich rozwój nie był zagrożony sankcjami prawnymi. Społeczeństwo i jego instytucje, w pierwszym rzędzie rodzina, są przedmiotem stałego zagrożenia ze strony polityków. Ustanawiany przez nich system podatkowy czy system tzw. opieki społecznej sprawia na przykład, że pod względem finansowym decyzja o małżeństwie, o założeniu rodziny, staje się czymś całkowicie głupim, nierozsądnym. Dla młodej kobiety o wiele korzystniejsze finansowo jest mieć dziecko z mężczyzną, którego ono nawet nie pozna, i wychowywać je poza legalnym małżeństwem. To jeden z efektów błędnej polityki społecznej. Nie można więc bronić rodziny pisząc tylko lirycznie na jej temat. Trzeba zwalczać błędną politykę społeczną i mieć gotowy konkretny projekt zmian w prawodawstwie, które są konieczne w celu obrony tradycyjnych instytucji społecznych. Wszystkie nasze tradycyjne instytucje poniosły potężne szkody wskutek akcji politycznych tego wieku i zapewne tylko równie potężna, adekwatna do poniesionych strat wola polityczna może je ocalić. Odnosi się to na przykład do instytucji brytyjskiej monarchii, ale także do wszystkich form angielskich procedur parlamentarnych. Nie tylko społeczne, ale także polityczne instytucje są zagrożone...

[ARCANA]: A więc rodzina, a także cała sfera wartości związanych z innymi tradycyjnymi instytucjami społecznymi — to są jednak sprawy, w których nie tylko edukacyjne, ale także bezpośrednio polityczne zaangażowanie jest konieczne. Gdzie jest jednak kres politycznej ingerencji? Czy nie mamy dziś do czynienia ze swego rodzaju kryzysem tożsamości samej polityki, która zapomniała już o granicach swego pola działania, zmierzając albo do ich ciągłego poszerzania, albo też do skrajnej redukcji. Gdzie są, a raczej gdzie powinny być granice prawomocnego zaangażowania polityków w życiu społecznym?

Trzeba zwrócić uwagę na wielką różnicę między pojmowaniem funkcji polityki w wieku XIX i wieku XX. W zeszłym stuleciu, zwłaszcza w angielskiej tradycji, przyjmowane było założenie, że polityczny proces znajduje się w ruchu po to, by uzgadniać różne interesy, by zapewniać równowagę sił w społeczeństwie. Z całą pewnością nie było celem tak pojmowanej polityki przebudowywanie struktur społecznych. Rewolucja francuska wprowadziła jednak nową koncepcję polityki: polityka miała zajmować się już nie uzgadnianiem, godzeniem interesów, ale popieraniem jednych interesów kosztem drugich, w celu ostatecznej przebudowy społecznego porządku według schematu przyjętej ideologii. Napoleon w dużym stopniu okiełznał te ambicje „nowej polityki” i ujął je w formy racjonalnego podejścia do szeregu kwestii społecznych. Tendencje zapoczątkowane w rewolucji francuskiej odzywały się jeszcze wielokrotnie w wieku XIX — np. w formie Kulturkampfu prowadzonego w Niemczech przez Bismarcka czy w formie nowych rewolucyjnych eksperymentów we Francji — w 1848 czy w 1870, jednak dopiero w XX wieku zmieniła się sama norma funkcjonowania polityki. Zadaniem polityka przestało być godzenie istniejących w społeczeństwie sprzeczności i konfliktów, a stała się nim przebudowa społeczeństwa. Każda kwestia życia społecznego stała się w ten sposób polem działania polityków. Polityka XX wieku mogła burzyć i kreować instytucje bez żadnych przeszkód ze strony samego społeczeństwa. Ta tendencja osiągnęła swą kulminację w komunizmie i nazizmie, które zatarły w ogóle rozróżnienie między tym, co społeczne i tym, co polityczne. Wszystko stało się polityczne. Ustawodawca ma decydować o całości życia społecznego, o wszelkich, najbardziej intymnych nawet aspektach życia jednostek. Tak wygląda zepsuta, demoniczna koncepcja polityki. Od 1789 roku wielokrotnie doprowadzała ona Europę na krawędź przepaści. Nie doszło dotąd do ostatecznej katastrofy, ponieważ ludzie zachowywali pamięć i podejmowali próby powrotu do innej koncepcji polityki — tej ograniczonej w swych ambicjach, zagospodarowującej sobie właściwy tylko, nader ograniczony wycinek życia społecznego. Ten wysiłek musimy podejmować także dzisiaj, by polityka znów zajmowała się tylko przywracaniem zawsze zagrożonej, zawsze chwiejnej równowagi w społeczeństwie, nie zaś tworzeniem nowego, „lepszego" społeczeństwa. Dziś jest to jednak zadanie trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej, mamy bowiem teraz do czynienia z pokoleniem czy nawet pokoleniami, które uformowała już owa zepsuta, XX-wieczna koncepcja wszechobejmującej polityki. Człowiek współczesny potrafi rozumować często tylko kategoriami wpojonymi przez nowoczesną machinę totalnej „opieki” państwa, wszędobylskiej „troski” polityków o jego dobro.

[ARCANA]: Myślenie kategoriami wszechobecnej polityki przejawia się m.in. w postaci rozszerzania procedur właściwych sferze politycznej na inne, nie-upolitycznione dotąd sfery życia. Zawołaniem bojowym ludzi myślących tymi kategoriami jest słowo „demokracja”, „demokratyzacja”. Skutki totalnego „demokratyzowania” edukacji, kultury wzmacniane są przez ideologię postmodernizmu, która podważa wszystkie hierarchie. Upolitycznienie („zdemokratyzowanie”) wszystkiego, prowadzi na naszych oczach do rozmycia polityki, do zaniku jej naturalnych, porządkujących funkcji. Postmodernistyczna cywilizacja, jej ideologia i jej nowe środki techniczne — telewizja satelitarna czy sieć Internet — tworzą wizję totalnej anarchii, która podpowiada odrzucenie tradycyjnej polityki jako zjawiska już anachronicznego. Czy ta groźba chaosu, anarchii nie jest teraz właśnie najbardziej niepokojąca? Co możemy jej przeciwstawić?

Trzeba mieć wizję przyszłości, wizję celu, do którego się zmierza. Nie jest dobrze reagować tylko na zagrożenia płynące z dnia dzisiejszego, improwizując odpowiedzi na nie. Musimy wiedzieć, jak chcemy, żeby wyglądało nasze społeczeństwo. Nie chodzi oczywiście o tworzenie jakiejkolwiek utopii, ale o ustalenie, jakie wartości chcemy w życiu społecznym przechować i — potem dopiero — jakie są dla tych wartości największe zagrożenia, z którymi trzeba się będzie zmierzyć. Wydaje mi się, że jeszcze nie zastanowiliśmy się dość serio nad możliwym wpływem takich narzędzi jak współczesne, najnowocześniejsze media czy sieć komputerowa Internet na rzeczywistość, nad wszystkimi nowymi formami łatwego, natychmiastowego zaspokojenia, które oferuje współczesna cywilizacja. To już jednak nie jest kwestia polityczna, ale moralna. To pytanie do wszystkich ludzi, którzy są odpowiedzialni w jakiejś mierze za młodzież zwłaszcza — do nauczycieli, księży, ojców rodzin. Wszyscy możemy się biernie poddać biegowi rzeczy, możemy powiedzieć: niech będzie, co ma być... I wtedy będzie anarchia. Ona jednak nie będzie trwała długo. Anarchia nigdy nie trwa długo. Po kilku chwilach pojawi się jakiś Lenin i podejmie władzę leżącą w rynsztoku. Anarchia nie będzie więc trwałym rezultatem, może być tylko stopniem wiodącym w kierunku nowego totalitaryzmu. Musimy oprzeć się zarówno siłom anarchii, jak i siłom tyranii, która pójdzie za tą pierwszą. Sprzeciw ten musi być ugruntowany w naszym wnętrzu, w naszym osobistym wyborze, ale również w instytucjach społecznych, które współtworzą ludzką psychikę. Powtarzam, to jednak nie jest zadanie polityczne przede wszystkim, ale zadanie społeczne. Ożywienie neokonserwatywnego nurtu w życiu publicznym Ameryki, jego wielki sukces w ostatnich wyborach dowodzi, że to zadanie jest podejmowane. To jest właśnie reakcja na groźbę anarchii (połączona — przez Gingricha — z próbą wykorzystania, a nie zniszczenia tych narzędzi postnowoczesnej cywilizacji, o których Pan wspomniał).

[ARCANA]: Amerykańska odpowiedź na zagrożenia współczesności wywodzi się z amerykańskiej tradycji, odwołuje się do amerykańskiej tożsamości. Czy więc tutaj, w Polsce, w Europie środkowo-wschodniej, mamy po prostu przetłumaczyć tę odpowiedź i zastosować ją ściśle do naszych kłopotów ze współczesnością? Czy naszej odpowiedzi nie powinniśmy szukać raczej w naszej tradycji?

Nie możecie tak po prostu przetłumaczyć Gingricha. Nie możecie bezkrytycznie wzorować się na amerykańskim, bardzo specyficznym modelu. Musicie jednak zachować także ostrożność w wyborze własnej tradycji, do której będziecie się odwoływali. Trzeba szukać przede wszystkim tradycji pozytywnej — dlatego sądzę, że na przykład wasza arcybogata tradycja oporu przeciw zagrożeniu ze wschodu, wobec wszelkich „słowiańskich" pokus, może być dziś mniej przydatna niż znacznie starsza tradycja waszych Instytucji politycznych, ich sprawnego funkcjonowania — tradycja sięgająca jeszcze Renesansu. Zasadniczą rzeczą jest odnalezienie żywych elementów tradycji, tych, które dadzą się odnieść twórczo do problemów współczesnego świata i które będziemy mogli zastosować tu i teraz. Wybór tradycji powinien być prowadzony przez zdrowy rozsądek, a także przez stałe, codzienne jej dostosowywanie do naszej wizji tendencji współczesnego świata, którym musimy sprostać. Powinniśmy mieć, powtarzam, taką wizję: dokąd zmierza współczesny świat i dokąd zmierzałby, gdybyśmy nie próbowali wpłynąć na bieg wypadków.

Gdybyśmy nie próbowali temu biegowi przeciwdziałać, współczesny świat niewątpliwie zmierzałby ku anarchii. Zasadniczą bowiem cechą współczesności jest dominujące znaczenie, jakie uzyskała chwila bieżąca, bezpośrednia teraźniejszość, kosztem tak przeszłości, jak i przyszłości. Wszystko przekształca się w kwestię natychmiastowej komunikacji, natychmiastowego zaspokojenia, wszystko wpada do błyskawicznie zmieniającego się kalejdoskopu nicości. Ludzie, którzy poddadzą się bez reszty takiemu rytmowi, tracą zdolność do obrony przed wrogami cywilizacji, tracą zdolność do wzajemnego przywiązania i połączenia w trwałych, posiadających jakieś znaczenie związkach, tracą wreszcie samą zdolność do produkowania dóbr, które zapewniają możliwość przeżycia. Żeby się temu przeciwstawić, musimy mieć własną wizję innego społeczeństwa, innego życia, wizję zakorzenio­ną w dobrym wyborze naszej tradycji.

 

Warszawa, luty 1995
Rozmowę przeprowadził Andrzej Nowak

 

Roger Scruton - Roger Scruton (ur. 1944 r.) - angielski filozof, zdeklarowany konserwatysta, autor ponad 30 książek. W czasach Zimnej Wojny jednoznacznie opowiadał się po stronie wolności dla naszej części Europy.


Ostatnie wiadomości z tego działu

Nowy podwójny 175-176 numer dwumiesięcznika ARCANA!

Nowy 174 numer dwumiesięcznika ARCANA!

Prenumerata dwumiesięcznika na rok 2024!

Nowy 173 numer dwumiesięcznika Arcana!

Komentarze (4)
Twój nick:
Kod z obrazka:


Kurysutian
04.08.2011 3:37

Polecam sprawdzić co to znaczy zimna wojna, bo inaczej powyższy komentarz kompromituje Autora.

Leslaw_ma_leszka
02.08.2011 10:17

ciekawy wywiad, wcześniej nie miałem przyjemności go czytać
http://czerwonykiel.blogspot.c...

Wiewiorvaldi
27.07.2011 11:56

Niezle. Urodzony w 1944 roku. Zimna Wojna trwala od 1946 do 1956 roku. W chwili zakonczenia Zimnej Wojny mial 12 lat. I juz takie mysli krazyly 12 latkowi po glowie, jak wolnosc dla Europy Srodkowo-Wschodniej. 

Faure
19.07.2011 17:34

"Kontynuujemy wakacyjne publikowanie dawnych tekstów z Dwumiesięcznika
ARCANA, niedostępnych do tej pory w internecie, często zapomnianych, a
wciąż aktualnych."

Swietny pomysł !


Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.