Nowak: Odebrać wszelki sens ofiarom

Rozdział VIII opowieści o Krzyżu Polskim zawiera historie polskich krzyży w czasach PRL-u, historie zmagań z polskiego krzyża z czerwoną gwiazdą. W ostatnim fragmencie wspomniana jest walka wokół pamięci o morderstwie katyńskim i ostatnie tragiczne wydarzenia w życiu naszego narodu. Jest tu też zawarta odpowiedź dla wszystkich tych, którzy z pogardą odwracają się od polskiej historii i z obrzydzeniem patrzą na „pathos” obecny w naszych dziejach.

12.04.2011 11:13

10 kwietnia do Katynia leciał prezydent Lech Kaczyński z małżonką oraz grupą przedstawicieli polskiego parlamentu – wszystkich ugrupowań, generałów, duchowieństwa, wybitnych działaczy społecznych. Lecieli oddać hołd ofiarom złożonym dla Polski. Wszyscy zginęli na podsmoleńskim lotnisku. Prawda o dokonanej w Katyniu 70 lat wcześniej zbrodni na polskiej elicie narodowej przebiła się, przynajmniej na czas jakiś, do świadomości mieszkańców naszego kraju, do świadomości wielu Rosjan, a także nie małej grupy obserwatorów nowej polskiej tragedii na świecie. Kiedy użyte zostało słowo „ofiara” w odniesieniu do tego, co stało się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku – wielu krytyków zaczęło protestować. Jak to? Nikt przecież nie chciał zginąć, nikt dobrowolnie nie składał życia w ofierze. To tylko „głupi wypadek”.

Owszem, można tak napisać i powiedzieć. Wtedy tylko jednak, kiedy się od całej polskiej historii chce odwrócić z pogardą. Ci, którzy lecieli do Katynia 10 kwietnia 2010 roku, chcieli tę historię uszanować. Wielu z nich miało przy sobie krzyżyki, różańce, książeczki do nabożeństwa, gotowe do modlitwy. Na pewno nie chcieli ginąć. Oni rozumieli jednak sens chrześcijańskiej ofiary. Rozumieli także sens polskich dziejów, sens polskich krzyżów – tych, o których piszemy w tej książce. Wiedzieli, że za cenę tych krzyży, za cenę konkretnych ofiar, które one symbolizują – jest Polska. Jest polski język, którym się jeszcze posługujemy; jest dziedzictwo polskiej kultury, którym możemy wzbogacać kulturę szerszą, europejską; jest polskie państwo, w którym – i wciąż tylko w nim – możemy być gospodarzami. Dlatego polecieli do Katynia, do polskiego krzyża. I zginęli w tej misji. Nie w przejażdżce turystycznej – ale w misji. Z powodów, których nie potrafimy rozwikłać, wbici zostali w tę ziemię, gdzie 606 lat wcześniej zginął w walce Jan kasztelan Kaliski, w 1514 roku Polacy razem z Litwinami bronili granicy przed Moskwą,  a w 1611 po bohaterskiej walce ją odzyskali; gdzie w 1940 dokonał się Katyń, zaś w 1943 niedaleko, pod Lenino, krwawiła się w drodze do kraju polska dywizja…

Można na to wszystko machnąć ręką, wzruszyć ramionami. Ale co zyskamy w zamian?

Kiedy polskiemu prezydentowi, który zginął w takich okolicznościach, postawiono krzyż przed miejscem, gdzie mieszkał i urzędował jako Głowa Państwa, ktoś inny postanowił ten krzyż wyszydzić – zbudowano inny: z puszek po piwie. Czy to jest dobra, wartościowa odpowiedź na polski krzyż, na jego opowiedzianą tutaj tak krótko historię? Czy to jest odpowiedź na  Krzyż Chrystusa przede wszystkim?

Zamiast odpowiadać na to pytanie, spróbujmy raz jeszcze, na koniec, zastanowić się nad naszą opowieścią. Arystoteles w swojej „Poetyce” wyliczył trzy podstawowe składniki opowieści. Pierwszym z nich jest „pathos”. Jak pisze Arystoteles, „jest to bolesne lub zgubne zdarzenie, takie jak: przedstawione naocznie zabójstwa, męki, zranienia i inne tego rodzaju rzeczy”. Taki „pathos” jest na pewno w naszej historii, jest w historii każdego narodu, a nawet każdego człowieka. Nie potrafimy go uniknąć. Nie da się go uciszyć żadnym szyderstwem. Każdy z nas go doświadcza. Przedstawiliśmy tutaj świadectwa polskiego „pathosu” – i jego świadków: męczenników, bohaterów. Zauważyliśmy też, że na pewno nie wszyscy ten „pathos” uznają.

Arystoteles jednak wylicza drugi składnik opowieści (mitu, fabuły). Jest nim „rozpoznanie (anagnorisis) – zwrot od nieświadomości ku poznaniu, ku przyjaźni lub wrogości między osobami naznaczonymi losem szczęścia lub nieszczęścia”. Tak, o to właśnie chodzi, byśmy rozpoznali, byśmy przeszli od nieświadomości ku poznaniu. Komu o to chodzi? Czy nam tylko, autorom tej książki? Może chodzi o to także owym ofiarom, świadkom, męczennikom polskiej historii, którą tu opowiadamy? Może chodzi o to księżom Niedzielakowi, Zychowi, Suchowolcowi, anonimowym ofiarom hitlerowskich egzekucji, rozkazu Jeżowa z 11 sierpnia 1937 roku, obrońcom Wizny, Zadwórza, Głogowa, konfederatom barskim, tyszowieckim? Kiedy ich rozpoznamy, dopóki ich rozpoznajemy – dopóty tworzymy historyczną wspólnotę. Kiedy się od nich odwrócimy, „wybierzemy przyszłość” –  co z tej wspólnoty zostanie?

Tak wiele dziś potężnych, przeważających sił stara się polski (a może nie tylko polski?) „pathos” unieważnić, zrelatywizować, ośmieszyć. Odebrać wszelki sens ofiarom. Czy coś może zatrzymać działanie tych sił, odwrócić jego skutki? Czy możliwe jest uszanowanie wszystkich „pathosów”, wszystkich ofiar, które przeciwstawia się czasem jedne przeciw drugim? Grecki mędrzec szukał rozwiązania tego problemu w trzecim wymienionym przez siebie elemencie: jest nim „perypetia –  odwrócenie biegu zdarzeń w kierunku przeciwnym intencjom działania postaci i zgodnie z prawdopodobieństwem lub koniecznością”. Czasem jej efekt osiągała sztuczka teatralna, nazywana „deus ex machina” – nieoczekiwana interwencja ręki zewnętrznej wobec osób dramatu. Czy na taką perypetię, na taką interwencję czekamy?

Chrześcijańska perspektywa jest inna. Jej symbolem jest właśnie Krzyż. Tylko dzięki niemu i w nim – w perspektywie Zmartwychwstania – możemy odnaleźć sens ofiary i przemiany historii przez nią. Na naszej ziemi dowiadujemy się o tym od ponad tysiąca już lat. Dlatego stawiamy tutaj krzyż na pamiątkę ofiar. Dlatego nim – z nadzieją, nie z rozpaczą – pieczętujemy świadectwa polskich bohaterów.

 

Prof. dr hab. Andrzej Nowak

 

„Krzyż Polski” to 4-tomowe opracowanie albumowe wydawnictwa Biały Kruk poświęcone zarówno dziejom krzyża w Polsce na przestrzeni jej tysiącletniej historii, jak i obecności krzyża w tzw. przestrzeni publicznej. Przepiękne fotografie Adama Bujaka uzupełnione zostały świetnymi tekstami: prof. Krzysztofa Ożoga, kard. Prof. Stanisława Nagyego, ks. prof. Waldemara Chrostowskiego i prof. Andrzeja Nowaka.

Każdy tom poświęcony jest krzyżowi widzianemu z innej perspektywy. Pierwsze dwa skupiają się na krzyżach w świątyniach, trzeci przedstawia krzyże w krajobrazie, a czwarty ukazuje krzyże patriotyczne i męczeńskie. I właśnie z owego czwartego tomu zaprezentowaliśmy Państwu fragment tekstu prof. Andrzeja Nowaka.

 

www.bialykruk.pl


Ostatnie wiadomości z tego działu

Głos starego wyborcy z myślą o młodszych

Prof. Nowak: Pracujmy nad tym, by zwolenników niepodległości przybywało

Prof. Nowak podsumowuje 2017 rok: właściciele III RP nareszcie odsuwani od władzy

prof. Nowak: Przypomnienie samego 1918 roku nie wystarcza, by zrozumieć czym jest niepodległość

Komentarze (19)
Twój nick:
Kod z obrazka:


Smolkas
18.04.2011 17:27

Niestety nie zrozumiał pan kontekstu i sensu postawionej tezy. W jedno zdanie wlepił pan myśl profesora rozłożoną na kilka zdań (popełniając klasyczny sofizmat). Myśl ta dotyczy rozważenia tezy o słuszności nazwania "ofiarą" śmierci członków delegacji lecących na obchody rocznicy katyńskiej (bez względu na bezpośrednie przyczyny tj katastrofy), a nie "głupią" lub tylko "po prostu" katastrofą, jedną z wielu. Konkluzja profesora jest słuszna, że ci co twierdzą, że śmierć ludzi lecących do Smoleńska (z ważną przecież misją narodową), była tylko "głupią katastrofą" rzeczywiście za nic mają polską historię - tryumfów i cierpienia - odwracając się od niej z pogardą.

Dum
14.04.2011 11:43

Tak myślalam, ze "autorytetem' jest tu Bralczyk....wsio jasno! Serdeczności profesorze! Kto nie ponial czto tam waznowo napisano i czto what about - puskaj nie mudrit. by by!!

Dan2
14.04.2011 11:39

To nawet tutaj sa osoby dużurne i durne? Szkoda....

Psik1
14.04.2011 11:38

Bredzi pan bez sensu! pseudouczenie i pseudopsychologicznie i calkiem alogicznie! psik!

Dan1
14.04.2011 11:34

Panie Profesorze! Kocham Pana ale ...Bracia Mojej Mamy nie skladali ofiary.Byli oficerami gotowymi walczyć z bolszewicka zarazą.I te tam ludobójczo zlikwidowane TYSIĄCE przedstawicieli ELITY POLSKI NIEPODLEGLEJ nie przez Boga na ofiarę przeznaczone zostaly a przez Berię i Stalina. Pan Prezydent Kaczyński i CALA ZACNA RESZTA nie lecieli zlożyć ofiare a HOŁD tym, ktorzy gdyby nie byli ZAMORDOWANI Polska po II wojnie nie bylaby nigdy PRLem!!!Nie bylaby - sowieci to dobrze wiedzieli! Dlatego po 'katastrofie" smoleńskiej wydano wojnę PAMIĘCI i TRADYCJI. Dlatego!

Bir1
14.04.2011 11:25

Proszę pana! Szkoda czasu na pana analizę! Nie ma pan ani serca ani rozumu.Prosta wieśniaczka zza wshodniej granicy ma wiecej wiedzy o klamstwie a pan albo się zaplatal w meandrach piaru, na ktory bulimy/ to za "nowym prezydentem co sie dzieki temu 'wypadkowi' na urzedzieWIELKIEGO POPRZEDNIKA" wymościł i pisać prostych slow sie nie nauczył razem ze swoja pania nową prezydentową ganz/ albo....tw jakieś na ten przyklad...o, pardon!

Dana
14.04.2011 11:16

Panie Profesorze! Odkąd mialam zaszczyt sluchania Pana wykladu w Poznaniu - odżyłam. Umieralam od dusznego chamstwa, prostactwa, mialkości, obludy, podlości. Wydawalo sie, ze nie ma już ludzi artykulujących sprzeciw przeciw temu co na ekranach, w radiu, prasie. Postawiona przed wyborem: sierp i mlot - Krzyż przytulilam sie do Krzyza, loveparade - Krzyż, przywarlam do Krzyża/ daje szanse milości kobiety do mężczyzny i mężczyzny do kobiety!/, osceniczna "kultura", chore celebryctwo,durne chachanie, rozwalanie sie na ekranie, plaskie żarciki - przybieglam pod Krzyż...Nie jestem fanatyczką, nie bylam nawet religijna ale żeby w sposob otwarty, pewny siebie propagować bagno - tego za wiele. Obcasy choć wysokie - czólka plaskie... Dobrze, ze Pan jest!!!!

Tomasz Wilk-Grzelak
14.04.2011 6:08

Jest dobrze, a pismo zyskuje na wiarygodności, bo komuś przeszkadzają zawarte w nim kłamstwa? To dobrze, że ktoś jest w stanie znaleźć nieprawdę i wykazać, że jest nieprawdą? To nie dyskwalifikuje a uwiarygadnia kogoś/coś jako wartościowe i potrzebne?
Profesor Nowak jest wykładowcą, kształci przyszłe pokolenia, jeśli w jego tekście są kłamstwa - bądź dowody ignorancji - to oczywiście, że boję się takiej sytuacji - to chyba normalne i tak być powinno. Kłamstwa bądź akty ignorancji są zaś w tekście profesora albo ich nie ma, bez względu u na mój stosunek - to stan obiektywny.
Udowodnię to, że profesor Nowak albo świadomie wprowadza w błąd albo jest ignorantem:

"Można napisać i powiedzieć, że to głupi wypadek tylko wtedy, kiedy się od całej polskiej historii chce odwrócić z pogardą."

To jest zdanie podmiotowo-orzecznikowe typu a jest b, a zatem przysługuje mu wartość logiczna 1 (jeśli jest prawdziwe), bądź 0 (jeśli jest fałszywe). Podlega zasadzie niesprzeczności: ~(p^~p) i wyłączonego środka: p v ~p, co oznacza, że nie może zarazem być fałszywe i prawdziwe oraz, że jest fałszywe lub prawdziwe. Innego wyjścia nie ma.
Teraz za pomocą zmiennych zdaniowych i spójników powinno się napisać zdanie profesora zgodnie z zasadami Klasycznego Rachunku Zdań Kategorycznych, sprawdzić na niesprzeczność (jeśli jest sprzeczna, to będzie wynikanie, ale nic nie warte) oraz czy jest wynikanie, za pomocą metod falsyfikujących, znanych każdemu, kto uczył się logiki. Nie zrobię tego,bo zależy mi na wytłumaczeniu wszystkim, a gdybym to zrobił wówczas (tak jak w matematyce: udowadnia ona niezbicie tylko tym, którzy ją znają, a reszta nic nie rozumie) pojęliby tylko Ci, którzy uczyli się logiki, a dowcip jest taki, że oni absurdalność tego zdania po prostu widzą, jak uczeń gimnazjum widzi absurdalność zdania: dwa krzesła plus trzy krzesła to musi być jedenaście krzeseł. Dlatego, by naprawdę uoczywistnić wszystkim bzdurność tezy profesora, spróbuję objaśnić na czym polega głupstwo tej tezy bez pisania cudacznych znaczków i reguł - na chłopski rozum.

Zdania dzielą się na ogólne i szczegółowe. Ogólne to takie, które dotyczą każdej sytuacji: "o kręgowcu mówimy tylko wtedy, gdy istota posiada kręgosłup" -oznacza to, że w żadnym wypadku nie może istnieć istota, która jest kręgowcem a nie ma kręgosłupa. "Żywnością coś może być tylko wtedy, gdy nadaje się do spożycia" -cokolwiek nie nadaje się do spożycia nie jest żywnością. I tak dalej - takich zdań można znaleźć tysiąc.
Zdanie profesora jest takim samym zdaniem ogólnym (jest tam domyślny kwantyfikator: zawsze lub nigdy) i podlega tym samym zasadom. Nie może być prawdziwe, bo każdego dnia czytamy i słyszymy opinie ludzi przejętych historią naszego państwa "nie odwracających się" od niej, sławiących naszych bohaterów a mimo to nie zgadzają się na włączenie ofiar tej katastrofy do pocztu naszych wielkich postaci - na przykład ja jestem takim przypadkiem i to już wystarczy, by obalić tezę profesora - a zgodnie z powyższymi wyjaśnieniami wystarczyły jeden jedyny przypadek by sfalsyfikować tę tezę. Czy to zrozumiałe? Prościej już nie umiem. Profesor pisze nieprawdę bez względu na mój stosunek - to stan obiektywny.
Teza profesora byłaby prawdziwa, gdyby była zdaniem szczegółowym:

>>Istnieją osoby, które nazywają zmarłych w tym wypadku "ofiarami", "poległymi" i stawiają na równi z bohaterami narodowymi"<<.

Wtedy wystarczyłby jeden przypadek istnienia takiej osoby, by było to prawdą - istnienie profesora falsyfikowałoby tezę przeciwną.

Dlaczego tak ważne jest to zdanie? Bo jest główną ogólną tezą tekstu profesora Nowaka - w jej duchu i pod jej dyktando napisany jest cały ów tekst, a jest fałszem, nieprawdą! - co mam nadzieję rozumieją już wszyscy, nawet zakochani po uszy w Lechu Kaczyńskim i dziewiećdziesięciu pięciu innych osobach, które zginęły, a także w Jarosławie Kaczyńskim.

czynnik
14.04.2011 3:21

Redakcjo ! Skoro macie tyle nieżyczliwych komentarzy, to znaczy, że jest dobrze, że komuś zawadzacie! Dobre, prawdziwe teksty, dziś już zupełnie wypierane, odsyłane w niebyt, tłamszone przez buta nowej Polski, która wymazuje wartości, jakie nam przyświecały przez tysiąc lat. Oni się nimi brzydzą, oni ich nie rozumieją, oni się ich boją. Dlatego trzeba naszych wartości bronić na wszelkie sposoby.

Powodzenia!

Tomasz Wilk-Grzelak
14.04.2011 2:59

Zły, nie-subiektywny a tendencyjny tekst. Tak ubogi w neutralne pojęcia, z którymi można by ew. polemizować, a tak nafaszerowany nieprzystającym do sytuacji patosem, historyczno-histeryczną-bogoojczyźnianą i zupełnie nieadekwatną retoryką utrudniającą krytyczne odniesienie się - bo obalać można tezy, a nie ekspresje egzaltowanego, katolickiego ducha - że wskażę tylko niektóre przykłady jawnych kłamstw.
>>" To tylko „głupi wypadek".
Owszem, można tak napisać i powiedzieć. Wtedy tylko jednak, kiedy się od całej polskiej historii chce odwrócić z pogardą<< - pisze pan profesor.

Nieprawda. Można tak napisać i odwracając się od historii i nie odwracając. Związek nie jest konieczny. Nawet będąc głęboko zaangażowanym w kultywowanie etosu Żółkiewskiego, Poniatowskiego, Kozietulskiego, albo i wierząc w polski mesjanizm i mając Księgi Pielgrzymstwa wciąż pod poduszką, można tak napisać jeśli nie dostrzega się powodu umieszczania w szeregu z nimi Gosiewskiego, Jarugi-Nowackiej, czy Jolanty Szymanek-Deresz, a zdarzenie postrzega jako głupi wypadek komunikacyjny.
Używanie kwantyfikatora "tylko", który oznacza "wtedy i tylko wtedy", "w żadnym innym wypadku" - przez profesora! - tam, gdzie gimnazjalista powinien widzieć wiele innych możliwości jest zabiegiem nieładnym, nieuczciwym, brzydkim.

Takich kwiatków jest w tym tekście tyle, że nie chce mi się przytaczać i komentować wszystkich - ten jest reprezentatywny i wystarczy.
Ale powiem, że wstyd mi za pana profesora, który w tonacji od patosu wzwyż kłamie, że traktując tę katastrofę jako wypadek i nie stawiając jego ofiar w jednym rzędzie z bohaterami, machamy na całą naszą martyrologię, bohaterską i patetyczną przeszłość ręką - że "wzruszamy ramionami".

"I co zyskujemy wzamian?" - retorycznie pyta pan profesor.
Ja na to odpowiem, że średnio tu pasuje pytanie z ekonomi. Panu profesorowi pomieszały się paradygmaty. Ale jeżeli już, to zyskujemy - zdaniem wspomnianego Arystotelesa - rzecz najcenniejszą ze wszystkich; to z jej powodu tak się rozpisywał i w "Metafizyce" (ks. XIII) i w "Analitykach wtórych" o zabezpieczającej ją zasadzie sprzeczności. Zyskujemy PRAWDĘ. Najwyższe dobro moralne.
A gdyby pan profesor zapomniał jej klasyczną definicję - "jeśli mówię, że to jest wypadek komunikacyjny, a to jest wypadek komunikacyjny, to mówię prawdę" - odsyłam ponownie na korepetycje do Arystotelesa, na którego Pan Profesor tak chętnie się powołuje, gdy ten jest mu akurat potrzebny. To jego definicja.

Qwerty
13.04.2011 16:01

Nazywając rządzących (nie wiem czy miał na myśli prezydenta, ale używając ogólego pojęcia, prawdopodobnie tak) pętakami? To jest szacunek?

bimba
13.04.2011 15:10

Qwerty - bez względu na nazwisko Prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej, więc krytykować jego działania można, ale szacunek dla urzędu powinno się zachować i to właśnie robi Profesor Nowak.

Qwerty
13.04.2011 13:56

Według Bralczyka tylko "krzyży". A cóż można wynieść z takiej miłościoojczyźnianej czytanki? Lustrzane odbicie propagandy peerelowskiej. Literatura dla kucharek.

PS. Czy pan Nowak w innym tekście nazywa pętakiem tego samego prezydenta Komorowskiego, z którym niecałe dwa miesiące temu ściskał się i uśmiechał odbierając nominację profesorską? Bo chyba pisząc o "rządzących" ma również na myśli prezydenta? Gdzie tu są wasze ulubione "właściwości honorowe"?

Propoloniaetdeo
13.04.2011 8:43

Wg PWN obie formy są dopuszczalne.
Zresztą - tylko tyle wyniosłeś z tej treści?

Qwerty
13.04.2011 2:27

"Ludobujstwo", nie ma co...
Polska, Polska, Niech Żyje Pooooolskaaaaa!

Qwerty
13.04.2011 2:24

Może jeszcze powiedz, że to forma archaiczna :D :D :D

Tubylczy
12.04.2011 16:35

Dzisiaj, gdy nie da się już zagłuszyć prawdy o zbrodni katyńskiej, przez wrogów polskości została obrana nowa taktyka. Według niej, zbrodnia katyńska nie była ludobujstwem. Według niej, Sowieci mieli prawo zamordować Polaków, gdyż ci zaatakowali ZSRR. Tak, to nie jest głupi żart, osobiście słyszałem jak jeden młody człowiek tłumaczył w ten sposób drugiemu "sens" zbrodni katyńskiej. I dalej wyjaśniał, że podobnie dzisiaj, Rosja ma święte prawo zmienić tablicę w Smoleńsku, a to Polska zachowała się niestosownie umieszczając napis mówiący o ludobójstwie. Ale przecież wspomniany młody człowiek nie wymyślił samemu takiej argumentacji, ktoś mu ją podsunął, ktoś do niej przekonał. I takie jest właśnie sedno nowej strategii wrogów polskiej tożsamości. Gdy nie da się wygrać z pamięcią - trzeba tę pamięć przeinaczyć.

czynnik
12.04.2011 15:30

Trzeba całość przeczytać, by zrozumieć :)

Qwerty
12.04.2011 14:34

Panie Nowak! Dopełniacz liczby mnogiej wyrazu "krzyż" brzmi "krzyży", a nie "krzyżów". Zdanie dalej piszesz Pan o języku polskim którym się jeszcze posługujemy... Istotnie, jeszcze... Uczony! Profesor Uniwersytetu...


Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Reklama

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.