Na Krymie możliwe krwawe zamieszki
Tak twierdzi jeden z przywódców krymskich Tatarów, przewodniczący Medżlisu ludu krymskotatarskiego, jednocześnie deputowany z partii Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona, Mustafa Dżemiliew.
Kwestią sporną jest prawo do posiadania ziemi. „Niedawno wszczęto wiele spraw karnych przeciwko kilkudziesięciu osobom. Oskarżone są o nieuprawnione zajęcie gruntów, a więc nie trudno założyć, że wkrótce ta ziemia zostanie im odebrana. Mówimy o około 1300 hektarów na terenie całego Krymu. Czyli w rzeczywistości obszar jednego średniego kołchozu. Jednocześnie, wysoko postawieni urzędnicy przejęli dla siebie kilkadziesiąt razy więcej. Na przykład, jest bezprawne przejęcie ziemi pod Symferopolem – 38 hektarów, zajmowanych przez krymskich Tatarów, ale należących zgodnie z prawem do jednego człowieka, byłego przewodniczącego symferopolskiego komitetu wykonawczego. Oczywiście przez podstawione osoby. On posiada państwowe akty własności i inne dokumenty świadczące o tym, że ziemia należy do niego. Tatarzy, którzy zajmują te ziemie, aktów nie posiadają. Teraz, zgodnie z prawem, ten człowiek będzie odzyskiwał swoją ziemię. Wydaje się, że dla wypełnienia woli sąd pojawi się tam specnaz i wywiezie wszystkich Tatarów” – wyjaśnił sytuację Dżemiliew.
„W każdym razie, nie zakończy się to czymkolwiek dobrym. Może dojść do rozlewu krwi. Szczególnie tam, gdzie ludzie postawili już domy i stracą wszystko, co mieli. Domy będą burzone. Oczywiste jest, że nie można przewidzieć odpowiedzi ludzi na takie postępowanie” – dodał przewodniczący.
Dżemiliew wini za całą sytuację chaos prawny i zjawisko korupcji wśród urzędników. To one doprowadziły do takiego bałaganu własnościowego. Zaznaczył jednocześnie, że jeśli władze użyją przemocy w egzekwowaniu eksmisji, krymski medżlis zareaguje.
Źródła: rus.newsru.ua, regnum.ru
(BC)