Letnie czy gorące (1): NABOŻNY KULT WODZA
Jego zauroczenie „Królem Duchem” Słowackiego, jako wzorem wielkości. Wielkości Wodza, której ludzka glina, na próżno przeciwstawiałaby swój bezwład i swoją nikczemność (zob. m.in. Andrzej Nowak, „Wizja polityczna JP”). Stąd bezbrzeżna pogarda dla tej mierzwy (słynny list do Perla!). Przedwojenna, patriotyczna edukacja szkolna, przebierano siedmiolatków w mundurki ułanów w rocznicę Powstania Listopadowego, Belweder przekształcony w Muzeum Marszałka, kult Wodza… A niebawem szok i trauma totalnej klęski Września 39. Gdy wspaniały pałac „Polski mocarstwowej”, „Polski imperialnej” runął w gruzy.
***
Jeszcze raz o polityce jako „sztuce pogardy”? Z wysokości tronu patrzymy na poddanych, na pokorny tłum oklaskujący naszą wielkość, nasze gigantyczne EGO? Polityka jako pogarda dla rządzonych, których traktujemy jako glinę do zbudowania pomnika naszej chwały? Nie tylko Hitler czy Stalin, ale i, wielbiony przez wielu Polaków, Napoleon. Wspominający o niewartym splunięcia milionie trupów na pobojowiskach (zob. jego słynna rozmowa z Metternichem już po klęsce pod Moskwą, przytacza ją Wolfram Seemann, Metternich, Stratege und Visonaer). Czy w każdym „mężu stanu” tkwiłby zalążek tej pogardy, by rozrastać się w potężny BAOBAB? Ale w tłumie rządzonych mrówek tkwi - paralelnie - ziarenko niewolnicze, gotowość płaszczenia się. NABOŻNY KULT WODZA.
Jan Prokop
W dawnych ARCANACH swoją stałą rubrykę pod tytułem „Letnie czy gorące” zapełniał ciętymi tekstami wieloletni autor i współzałożyciel wydawnictwa prof. Jan Prokop. Dziś nonkonformistyczny język Profesora powraca na łamach Portalu w nowych odcinkach.