Bruksela także zainteresowana nadkaspijską ropą, Kreml nie jest zachwycony
Jak się okazuje nie tylko Stany Zjednoczone spoglądają na basen Morza Kaspijskiego i na złoża ropy w tamtym rejonie. Do gry między Waszyngtonem a Moskwą włącza się Unia Europejska.
Przypominaliśmy wielokrotnie, że Turkmenistan odziedziczył 1/3 złóż radzieckiej ropy, stąd też to azjatyckie państwo nosi w sobie istotny potencjał gospodarczy i polityczny. Coraz mniej realny staje się monopol Kremla na środkowoazjatyckie surowce. Jak podaje portal regnum.ru także Bruksela (oprócz Waszyngtonu) chce budowy rurociągu na dnie Morza Kaspijskiego i jest zainteresowana porozumieniem z władzami Turkmenistanu.
Prezydent Miedwiediew i szef Gazpromu Aleksy Miller występują – co dziwić nie powinno – z identycznym stanowiskiem. Podają argumenty, że główna arteria przesyły gazu na Zachód – Turcja – będzie już wkrótce posiadać rurociągi o łącznej przepustowości 50 mld metrów sześciennych, czyli blisko maksymalnej granicy wydobycia ropy w Turkmenistanie. Austriacki prezydent Heinz Fischer przebywając ostatnio w Baku, spotkał się z prezydentem Turkmenistanu Gurbangulym Berdimuhamedowem i zapewnił, że Europa może się uporać ze wszystkimi trudnościami.
Projekty Zachodu mogą zagrozić rosyjskim planom budowy i rozwijania gazociągu South Stream, który ma połączyć wybrzeże Rosji i Bułgarii z ominięciem takich krajów tranzytowych jak Polska.
Źródło: regnum.ru
(JAM)
Zanim "Bruksela" za coś sie weźmie to będzie już po sprawie:)